One Shot by Kamila Kaczmarek

Miłość, może przetrwać wszystko. Nawet wielką rozłąkę.”

Miłość, to uczucie, którego niczym nie zastąpimy. Można ją porównać do kwiatka, który rośnie w doniczce. Jeżeli się o niego dba, przetrwa wszystko i będzie się rozwijać. Jednak jeśli się go nie będzie podlewać, to w końcu zwiędnie. Każdy jego opadający płatek to była kolejna łza dziewczyny, którą wylewała po stracie chłopaka. Nie mogła zrozumieć dlaczego ją zostawił? Dla czego gdy mu o tym powiedziała to odszedł bez pożegnania tylko ze słowami „Nie chce cię znać”? Czy to oznacza, że jej nie kochał? Musiała mu powiedzieć. Nie mogłaby z tym żyć. Nie mogłaby pojechać bez powiedzenia prawdy. Myślała, że przetrwają wszystko. Ale on się okazał inny. Chciała z nim stworzyć coś pięknego. Dziewczyna myślała nad tym wszystkim w parku we Włoszech. Lubiła przechadzać się po ulicach Rzymu w piękne dni jak ten. Słońce ogrzewało jej twarz, a wiatr rozwiewał jej kruczo czarne kręcone włosy. Na spacerze w pewnym momencie zadzwonił jej telefon. Z niechęcią wyjęła go z torebki i odebrała. Bardzo się zdziwiła, gdy usłyszała głos po drugiej stronie słuchawki.
- Hallo?
- Natalia. To ja Ludmiła.
Blondynka była jej jedyną przyjaciółką, która nie zareagowała negatywnie na jej wyjazd. Kochała ją z całego serca. Nie mogła jednak zrozumieć po co do niej dzwoni. Lubiła z nią rozmawiać, ale ostatni raz słyszała ją siedem miesięcy temu. Co skłoniło blondynkę do zadzwonienia do niej.
- Ludmi. Czemu do mnie dzwonisz? Nie jesteś obrażona tak jak inni?
- Nie Nati, nie jestem. Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
Nagle głos Ludmiły się załamał. Szatynka, była zdezorientowana. Czuła, że coś jest nie tak. Usiadła, więc na ławce pod drzewem i próbowała się trochę uspokoić mówiąc sobie „Będzie dobrze”. Wiedziała, że nie może się stresować, gdyż była w dziewiątym miesiącu ciąży. Po chwili wytchnienia powiedziała
- Ludmiła. Powiedz mi co się stało.
- Twoja mama jest strasznie chora. Musisz przylecieć do Buenos Aires.
- Spokojnie. Powiedz jej, że jeszcze dziś u niej już będę.
- Dobrze Nati. Do zobaczenia
- Do zobaczenia.
Szatynka szybko wstała i pobiegła do wynajmowanego mieszkania. Spakowała walizki i poszła kupić bilet na samolot. Była na lotnisku i już czekała na pierwszy samolot do Buenos Aires. W pewnym momencie przypomniała sobie o ojcu dziecka. Ona nadal go kocha. Chce by z nią był tego dnia kiedy narodzi się ich dzidziuś. Ale przecież on powiedział, że nie chce jej znać. Pewnie już i tak znalazł sobie inną, którą kocha tak jak ona kocha go. Jej przemyślenia przerwał głos wydobywający się z głośników na lotnisku, które oznajmiały, że jej samolot już wylądował i może do niego wsiadać. Zaniosła bagaż podręczny na półkę nad siedzeniami i usiadła wygodnie na fotelu przy oknie. Już po paru godzinach była na miejscu. Myślała, że weźmie walizki i pójdzie do swojej mamy. W końcu nikt już jej nie chce znać. Jednak się myliła. Już miała wychodzić z lotniska gdy nagle jakaś kobieta podbiegła do niej i ją przytuliła.
- Nati, już jesteś! Jak się cieszę!
- Ludmiła, spokojnie. Też się cieszę, że cię widzę. A teraz musimy szybko jechać do mamy.
Blondynka wzięła torbę szatynki i pobiegła do samochodu. Dziewczyny wsiadły wygodnie na przednich siedzeniach, zapięły pasy i szybko ruszyły z parkingu. Przez całą drogę jechały w milczeniu. Gdy dotarły do domu Natalii, wzięły walizki i udały się zobaczyć z mamą jednej z nich. Szatynka zaraz do niej pobiegła i przywitała.
- Cześć mamo. Jak się czujesz.
- Nie za dobrze. Ale widzę, że u ciebie lepiej. Nie mówiłaś, że jesteś w ciąży. Który miesiąc?
- Tak jestem. Dziewiąty za tydzień mam termin – powiedziała i posmutniała, bo przypomniało jej się, że ojcem jej dziecka jest ten, którego kocha, ale niestety on jej nie. – Mamo, ja się pójdę rozpakować i zaraz do ciebie wrócę.
- Dobrze kochanie leć.
Dziewczyna poszła do swojego starego pokoju. Rozpakowała swoje rzeczy. Gdy wracała usłyszała jak ktoś rozmawia w pokoju gościnnym. Postanowiła zobaczyć kto gości w tym domu. Gdy tylko podeszła do drzwi osłupiała. Nie wiedziała co mam myśleć. Na kanapie siedziała Violetta, Francesca i Camilla. Dziewczyny szybko wstały i podbiegły do szatynki.
- Natalia! Jak dobrze cię widzieć.
- Cześć? Co wy tu robicie?
- Opiekowałyśmy się twoją mamą.
- Ok. A dlaczego jej chcecie pomóc?
- Bo jesteś naszą przyjaciółką, a im się pomaga.
- Czemu tak zareagowałyście gdy miałam wyjechać?
- No bo po prostu, nie chciałyśmy się z tobą żegnać. Brakowało nam Cię najbardziej na świecie.
- I nie tylko nam – słowa Francesci bardzo zdziwiły dziewczynę.
- Co?
- No tak. Jest jeszcze ktoś kto bez ciebie nie potrafi żyć.
- Nie dziewczyny dajcie sobie spokój. Przecież nikt za mną nie tęsknił.
- Jak to nie?! A Maxi?!
Dziewczynę zamurowało. Maxi za nią tęsknił? Ojciec jej dziecka, które pozostawił wraz z nią? To nie możliwe. Ona nadal go kocha, ale wie, że on do niej nic nie czuje. Zrobiło jej się słabo. Usiadła szybko na łóżko. Jej przyjaciółki zaraz były przy niej.
- Nati, co się dzieję?
- On za mną tęskni? Czy Maxi naprawdę za mną tęskni?
- Tak słowo. Nie okłamałybyśmy Cię.
- Dziewczyny, możecie mnie na chwile zostawić same?
- Tak oczywiście. Jak będziesz chciała z nami pogadać to będziemy w salonie.
- Ok. Dziękuję.
Po paru chwilach dziewczyna została sama w pokoju. Wzięła szybko telefon do ręki i wykręciła numer do Maxiego.
- Halo?
- Maxi? To ja Nati.
- Cześć. Coś ważnego? Nie mam za bardzo czasu.
- Tak bardzo ważnego. Moglibyśmy się spotkać w parku za dziesięć minut?
- Ok.
Dziewczyna pozbierała się i szybko wyszła z domu. Jednocześnie cieszyła się na to spotkanie, ale też się go bała. Nie wiedziała jak zareaguje chłopak. Chciała mu to wszystko powiedzieć. Wszystko co skrywała przez osiem miesięcy. Coś o czym wiedziała tylko ona. Gdy znalazła się w parku zobaczyła jak chłopak już na nią czeka. Podeszła do niego.
- Cześć, Maxi.
- Cześć – powiedział obojętnie. – Co było tak ważnego, że musiałaś się ze mną spotkać.
Szatynka nic nie odpowiedziała tylko spojrzała się na swój brzuch.
- Natalia, widzę, że jesteś w ciąży. Czy to była ta bardzo ważna sprawa?
- Tak. Maxi…
- Co?! No pochwal się kto jest tatusiem? Pewnie jakiś przystojniak z Włoch? – dziewczyna nic nie powiedziała. Czuła jak łzy spływają jej po policzku. - Nie, to może ktoś z kim mnie zdradzałaś jak byłaś ze mną?
- Nie! – wykrzyczała.
- A to może pracowałaś we Włoszech jako prostytutka?
Dziewczyna nie wytrzymała. Usiadła na ławce i zaczęła płakać żywnymi łzami. Chłopak czuł się bardzo głupio. Nie chciał jej urazić. W końcu ją kochał i nie chciał by płakała i to przez niego. Usiadł na ławce i przytulił się do dziewczyny. Ona wtuliła się w jego tors nadal płakała. Po chwili chłopak się zadał jej pytanie.
- Powiesz mi czyje jest to dziecko?
- Maxi, to twoje dziecko.
Chłopak stał jak wryty. To jest jego dziecko. Czy to jest odpowiedni moment żeby jej powiedzieć co czuje? Siedział tak na ławce jeszcze chwile, aż w końcu się odważył i powiedział
- Nati. To moje dziecko?
- Tak.
- Muszę ci coś powiedzieć. Nie wytrzymam dłużej. Nie chciałem się tak żegnać. Nie wiedziałem co mam zrobić. Po prostu nie chciałem cię stracić. Kocham cię i chce być z tobą. Chce wychować nasze dziecko. Proszę wybacz mi to moja wina. Nie płacz nie chciałem. Chce być z tobą na zawsze.
- Maxi…
- Nic już nie mów.
Chłopak przybliżył się do niej i ją pocałował. Pragnął tego tak jak ona. Czekali na ten moment odkąd się dziś zobaczyli. Ona oddała mu jego pocałunek. Po oderwaniu się chłopak uklęknął na kolano i wyciągnął z kieszeni pierścionek, który chciał jej go dać od ośmiu miesięcy.
- Natalio, czy wyjdziesz za mnie?
- Maxi… Tak!
Chłopak pocałował dziewczynę i wrócił z nią do domu. I znowu ktoś podlał doniczkę z kwiatem. Odrosły wszystkie płatki tego kwiatka zwanym miłością. Wszyscy na nią zasługujemy. Nawet, ktoś kto nie chcę jej przyjąć. Miłość jest potrzebna każdemu.

Komentarze

  1. Kto to napisał? To jest totalna beznadzieja! Jak ja mogłam coś takiego napisać? To wygrało trzecie miejsce? Nie możliwe! Kocham Cię Kasiu i Twojego bloga i te nasze rozmowy <3

    Buziaczki :*******

    Kama

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Bardzo fajne! Szkoda że nie o Leobettcie... XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne i polecam do przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twojego OS'a :****
    A no i Ciebie też :***
    Zosienia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. To racja "Miłość jest każdemu potrzebna" śliczny OS taki [rawdziwy. Przepięknie opisany w słowa i ubogacony nim. Każdy OS mi się podoba te co dotychczs przeczytałam ale ten ma coś takiego w sobie że człowiek jak go czyta to serce mu się podnosi do góry. I jeszcze o Naxi- kocham tą parę <3333
    Czekam na kolejnego i pozdrawiam. Besos :*
    Te amo <3
    Marti blanco <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny wspaniały O'S :)
    Taki realny ... niesamowity wspaniały <3
    Naxi - druga moja ukochana para :D
    Jednym słowem - Boski :)

    OdpowiedzUsuń
  7. blog super znam jeszcze jeden fajny
    love-will-remamber.simplesite.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty