One Shot by Andżelika Glapa
Szczupła
blondynka spacerowała właśnie ulicami Buenos Aires. Dwa dni temu
wróciła do swojego rodzinnego miasto by spotkać się z przyjaciółmi.
Niecały rok temu wyleciała do Włoch do swojego ukochanego. Nie mogła się
pogodzić z tym że musiał wyjechać więc gdy tylko skończyła 18 lat
przeprowadziła się do niego.
Omijała domy uśmiechając się do siebie. Była po prostu szczęśliwa.
Szła
właśnie w kierunku domu swoich rodziców. Gdy już miała otworzyć furtkę
jej uwagę przykuł interesujący widok po drogiej stronie ulicy. Zauważyła
szczęśliwie zakochaną parę idącą w jej kierunku. Para obejmowała się i
co chwila całowała. Dziewczyna bez wahania rozpoznała kto to jest.
Schowała się w jakimś krzaku by jej nie zauważyli. Gdy byli już w
bezpiecznej odległości od niej , wyszła z krzaków. Pierwsze co zrobiła
to zadzwoniła do swojej przyjaciółki.
- Halo? Natalia? - spytała dla pewności.
- Hej Ludmi to ja. Zapomniałaś czegoś? - dopiero teraz przypomniała sobie że pięć minut temu opuściła dom swojej przyjaciółki.
-
Mam do ciebie pytanie. Czy Violetta i Leon są razem? - mimo tego że
Violetta wybaczyła jej to że próbowała ją rok temu wyrzucić z studia nie
zaprzyjaźniły się. Starały się jedynie ze sobą dogadywać ponieważ
obydwie były ważne dla Federico i nie chciały go stracić. Mimo wielkiej
przemiany blondynka wciąż nienawidziła Violetty. Dalej twierdziła że
dziewczyna próbowała jej wszystko zabrać.
- Tak są. Wczoraj się nawet zaręczyli.
- Zaręczyli? - spytała nie dowierzając.
- Zaręczyli , zaręczyli. Coś się stało?
-
Nie nie wszystko w porządku. Muszę kończyć to paa - pożegnała się i
rozłączyła. Wrzuciła telefon do torebki. Uśmiechnęła się pod nosem i
weszła do domu układając swój plan.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dwa dni później...
Szatynka
siedziała na kanapie oglądając swój pierścionek zaręczynowy. Czekałam
na swojego ukochanego który odprowadzał gości do drzwi. Była
najszczęśliwsza osobą na ziemi. Wszystko układało się ku jej myśli.
Miała wspaniałych przyjaciół i najukochańszego narzeczonego na świecie.
- Kochanie , naprawdę aż tak podoba ci się ten pierścionek ? - zapytał Leon wchodząc do salonu.
-
Tak ponieważ dostałam go od najlepszego faceta na świecie! - zawołała
uśmiechając się. Szatyn przysiadł się obok jej i pocałował w policzek.
Violetta wtuliła się w jego tors. Siedzieli tak kilka minut aż zadzwonił
jego telefon. Chłopak odrzucił połączenie.
-
Violu skarbie przepraszam Cię ale muszę wyjść.Wynagrodzę Ci to -
powiedział całując ją po raz kolejny w policzek. Dziewczyna zrozumiała
to ponieważ wiedziała że to dla niego bardzo ważne. Już od kilku
miesięcy nieustannie starał się o własny tor motocrossowy. W końcu udało
mu się.! Przez ostatni miesiąc był szczególnie zapracowany. Często
wychodził z domu zostawiając Violettę samą. Czasami szatynka czuła się
osamotniona i szukała pocieszenia u jej przyjaciółki Franceski. Mimo
tego mocno go kochała i wierzyła że wkrótce gdy wezmą ślub wszystko się
ułoży.
Wybierała się właśnie do kuchni zrobić sobie herbaty aż tu ktoś zadzwonił do drzwi. Była to Ludmiła.
- Hej Violu! Jak cudownie wyglądasz! - zawołała radośnie na jej widok.
- Ludmiła?! Hej co to robisz? - spytała trochę zdziwiona. Dawno jej nie widziała. Nie przepadała za nią za bardzo.
-
A byłam w pobliżu postanowiłam wpaść zobaczyć co tam u ciebie to znaczy
się u was. - powiedziała spoglądając na pierścionek. - Gratulacje
zaręczyn! - ciągnęła dalej. - Naty mi wszystko powiedziała. Cieszę się
twoim szczęściem! - rzekła rozsiadając się na kanapie.
- Dziękuje. Coś do picia? - zaproponowała szatynka
- Nie dziękuje
- To co tam słychać o u ciebie i Fede?- szatynka zaczęła jakiś temat
- Ach wspaniale! - zawołała z nutka radości. - Ale nie o tym chciałam z tobą porozmawiać. - zmieniła ton.
- O co chodzi? - zapytała niczego nieświadoma Violetta.
- Gdzie jest Leon?
- No torze motocrossowym. Wiesz dopiero go otworzył i...
- Tak tak świetnie - przerwała jej. - Wiesz gdzie jest ten tor?
- Wiem ale jeszcze nigdy tam nie byłam..
- Ale adres masz , tak?
- No mam. A po co ci on?
-
Przekonasz się na miejscu. Jedziemy? - spytała wstając z miejsca na
którym siedziała. - Chodź! - pociągnęła ją ze rękę i poszły. Przez całą
drogę milczały. Violetta myślała po co ją tam Ludmiła ciągnie a
blondynka była zafascynowana zemstą. Nie mogła się doczekać jej miny.
- To powinno być tu.. - powiedziała Violetta stojąc przed jakimś domem.
-
hmm... Ale przecież.. tu nie ma tego toru tylko jest czyiś dom. Wiesz
co wydaje mi się że musiałaś pomylić ulicę. Moze zadzwoń i się spytaj o
drogę? - zaproponowała Lu starając się nie pokazywać zadowolenia.
-
Dobrze ... - rzekła niepewnie . Podeszła do drzwi i zadzwoniła
dzwonkiem. Po chwili wyszła jakaś dziewczyna. Była w samej koszuli.
Dziewiętnastolatka przyglądała się chwilę dziewczynie. Po chwili poznała
że ma na sobie taką samą koszulę jaką kupiła dzisiaj Leonowi.
Przypomniała sobie ze nawet ją dziś założył.
- Mogę w czymś pomoc? - spytała po chwili.
- Kochanie z kim tam rozmawiasz - odezwał się jakiś głos z wnętrza domu. Violetta od razu rozpoznała że to Leon.
-
Wszystko w porządku? - spytała nieznajoma widząc minę dziewczyny.
Szatynka nic nie odpowiedziała tylko uciekła stamtąd. Zatrzymała ją
Ludmiła:
-
Violetta! Violetta! -krzyknęła - Poczekaj, nawet nie wiesz jak mi
przykro. Widziałam ich razem dwa dni temu a później dowiedziałam się od
Natalii że ty jesteś z Leonem. Postanowiłam że będzie lepiej gdy poznasz
prawdę. - powiedziała udając smutną. Przytuliła się do niej. Poczuła
jak szatynka płacze. - Chyba lepiej będzie jak zostawię Cię samą.
Pamiętaj że jakby co to możesz na mnie liczyć - dodała i odeszła. Będąc w
bezpiecznej odległości od Violetty zaczęła śpiewać i tańczyć Destinada a brillar. Była z siebie zadowolona że wreszcie udało się jej zemścić. Szczęśliwa nieszczęściem koleżanki wróciła do domu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy
tylko Ludmiła od niej odeszła zalała się gorzkim płaczem. Zaczęła biec
przed siebie. Dopiero teraz uświadomiła sobie jaka była głupia! Teraz
znała sobie sprawę że Leon zamiast na tor motocrossowy chodził spotykać
się z inną. Zdradzał ją od kilku miesięcy. Oszukiwał, mówił że kocha. Po
co się właściwie jej oświadczył jak miał inna? Najbardziej Violette
zabolało to jak powiedział do tej dziewczyny "kochanie". Przed oczami
znów miała tą nieznajomą w koszuli którą mu kupiła. Po chwili wbiegła do
domu, Rzuciła torebką o lustro które momentalnie się rozbiło. Zaczęła
biegać po pokojach i zrzucać wszystkie ich wspólne zdjęcia. Na końcu
przybiegła do sypialni gdzie odżyły w niej wszystkie ich wspólne noce.
Rzuciła się z krzykiem na łóżko. Płakała tam przez dobre pół godziny.
Urodziła się w niej złość i nienawiść. Postanowiła wstać. Otworzyła
szafę z ubraniami i wyjęła z niej walizkę. Spakowała a raczej wrzuciła
tam swoje rzeczy i zeszła na dół. Poszła jeszcze do łazienki. Wyglądała
koszmarnie ale nie obchodziło ją to wtedy. Spoglądając na wannę
przypomniała sobie wszystkie ich wspólne kąpiele po czym znów zaniosła
się płaczem. Doskonale pamiętała gdy kupili ten dom, wspólnie. Było to
zaraz po ukończeniu szkoły. Nagle usłyszała ja ktoś wchodzi do
mieszkania.
Był to Leon. Bardzo się zdziwił na widok rozbitego lustra i walizki.
-
Violu?! - zawołał zmartwiony. - Wróciłem! - załamana dziewczyna zdała
się na odwagę i wyszła z łazienki. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy.
Chciała tylko wyjść i nie wracać.
-
Co się stało? - spytał na jej widok. Przeraził się że Violetta może już
wiedzieć. Szatynka zdjęła pierścionek i rzuciła nim w chłopaka.
-
Jak mogłeś?! - krzyknęła uwalniając emocje. Spojrzała mu w oczy - Ty
draniu.... ty sukinsynie! - wrzasnęła i chciała się na niego rzucić ale
powstrzymała się. Wzięła walizkę i wybiegła z domu.
Pobiegła do opuszczonej części parku gdzie usiadła na ławce i znów zaczęła płakać.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy
Violetta wybiegła Leon nie zatrzymał jej ponieważ wiedział że to teraz
nic nie da. Usiadł bezradnie na podłodze trzymając w dłoniach
pierścionek którym rzuciła w niego jego ukochana.Nie wiedział co dalej
robić. Nie miał pojęcia co ma jej powiedzieć. " Violetto przykro mi ale
zdradzałem cię przez parę miesięcy" ??? Dobrze wiedział co robił ale nie
wiedział jak z tym skończyć. Poznał ją gdy załatwiał formalności
związane z motocrossem. Była córką właściciela dużej firmy który miał
być współwłaścicielem toru. Spotkali się parę razy. Po pijaku poszedł
raz z nią do łóżka i od tego się zaczęło. Był z nią między innym dlatego
by zdobyć zaufanie jej ojca. Naprawdę chciał to skończyć ale nie umiał.
Wiedział że dziewczyna go kocha nie chciał jej zranić ale za to
skrzywdził miłość jego życia. Załamany chłopak siedział tam jakiś czas.
Po chwili poszedł do salonu zobaczył ze wszystkie ich zdjęcia są podarte
a ramki od ich pozbijane. Poszedł do innych pokoi było tam tak samo. Na
końcu wszedł do sypialni. Zobaczył rozwalaną szafę i porozrzucane
rzeczy. Nie wytrzymał już dłużej i rzucił się z płaczem na łóżko.
Wiedział że ona go nienawidzi i że nie chce go znać. Wcale się jej nie
dziwił sam się nienawidził. Nagle uświadomił sobie że Violetta jest
sama. Wystraszył się że coś może sobie zrobić. Szybko wyciągnął telefon z
kieszeni i zadzwonił do swojej przyjaciółki Fran:
- Fran.. - powiedział przez nieustające łzy
- Leon? Co się dzieje? Dlaczego płaczesz? - spytała słysząc jego głos.
- Znajdź Violettę!. Nie pozwól by coś sobie zrobiła!
- Co?! Pokłóciliście się?
- Po prostu ją znajdź! Zadzwoń gdy już ją znajdziesz - powiedział i się rozłączył.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Franczeska
była bardzo zdziwiona zachowaniem swojego przyjaciela. Bała się że coś
się stało. Zgodnie z prośbą poszła jej szukać. Szukała w Resto i nad
jeziorem. Była nawet u jej starego domu. Później poszła do parku.
Znalazła ją na ławce. Płakała. Podbiegła do niej.
- Violetta! - zawołała przytulając się do niej. - Co się stało? - spytała po chwili.
- Leon nas cały czas oszukiwał! - krzyknęła
- O czym ty mówisz? - przyjaciółka nie zrozumiała jej
- Nie ma żadnego motorcrossu!
- Jak to nie ma!! Przecież Leon poświecił tyle serca temu torowi tyle czasu..
- Poświecił. Poświecił Tylko że swojej dziewczynie!- Violetta znów się rozpłakała.
-
Co?! Co ty opowiadasz?! - szatynka już nic więcej nie odpowiedziała.
Franczeska zabrała ją do siebie do domu gdzie położyła do łózka.
Zmęczona całym wydarzeniem szybko zasnęła. Włoszka nie chciała rozmawiać
z Leonem więc tylko napisała mu SMS że wszystko w porządku. Niedługo
potem do domu wrócił Marco. Dziewczyna opowiedziała swojemu ukochanemu
całą historię. Nie mógł w to uwierzyć tak samo jak ona. Po dłuższym
zastanowieniu Marco postanowił pójść do Leona i to wszystko wyjaśnić.
- Uważaj na siebie! - powiedziała na pożegnanie Fran
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brunet
nie mógł uwierzyć w cała tą sytuację musiał tą sprawę wyjaśnić. Poszedł
jeszcze po resztę chłopaków ( Maxi , Broduey, Andres) i również
opowiedział im całe zajście. Byli tak samo zdziwieni jak on bo w końcu
kto by przypuszczał że to właśnie Leon Verdas może zrobić coś takiego.
Już po chwili byli pod domem przyjaciela. Szybko otworzył im drzwi z
myślą że to jego ukochana.
- Cześć - powiedział bez entuzjazmu. Chłopakom od razu rzuciły się w oczy jego podpuchnięte oczy.
- Czy to prawda? - spytał jako pierwszy Maxi
- Tak to prawda ale nie chce o tym rozmawiać.
-
Stary jak mogłeś! - złapał się za głowę Broduey. Leon nie słuchał już
więcej kazań kumpli i zamknął im drzwi pod nosem. Zrezygnowani wróci do
domu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przez
całą noc Leon układał sobie co powie Violetcie Rano wstał szybko i
wziął prysznic. Od razu pojechał do domu Franceski. Zdecydowanie zapukał
w drzwi. Po chwili otworzyła mu przyjaciółka:
- Mogę porozmawiać z Violetta? - Franceska uśmiechnęła się słabo i odpowiedziała:
-
Violetta dziś rano wyleciała do Madrytu. - oznajmiła mu Włoszka. Leon
nie mógł uwierzyć w to co mu przed chwilą usłyszał. Nie mógł
wypowiedzieć ani słowa. Stał tam w bezruchu. Nagle Franczeska podała mu
jakąś kopertę. - Nie spieprz tego! - powiedziała na pożegnanie. Szatyn
opuścił procesję przyjaciółki i skierował się w stronę parku gdzie
usiadł na ławce. Po dłuższym wahaniu się otworzył kopertę i wyjął z niej
karteczkę. Zawierała ona adres. Po chwili chłopak domyślił się że to
adres zamieszkania jego ukochanej. Zerwał się z ławki i pobiegł do domu.
Zarezerwował prywatny samolot który miał go zabrać do Madrytu. Spakował
najpotrzebniejsze rzeczy i udał się na lotnisko z którego od razu
odleciał.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Violetta
nie mogła znieść tego co zrobił jej Leon. Nie chciała już go nigdy
spotkać. Podjęła bardzo pochopną decyzję o wyjeździe do Madrytu.
Franczeska przekonywała ją by tego nie robiła jednak odleciała pierwszym
wolnym samolotem z samego rano. Postanowiła zamieszkać w mieszkaniu po
jej cioci. Udała się do niego od razu po przyjeździe. Gdy tylko trochę
ogarnęła dom i rozpakował się odwiedziła ją sąsiadka. Była to kobieta
już po 70. Szatynka mimo jednego spotkania bardzo ją polubiła.Uważa
nawet że jest do niej podobna. Maria ( bo tak się właśnie nazywała) była
bardzo spostrzegawczą osobą. Od razu poznała że Violetcie coś dolega
jednak nie wypytywała się.
Po
odejściu nowej przyjaciółki dziewiętnastolatka poszła do swojego pokoju
gdzie znów zaczęła płakać. Bardzo brakowało jej Leona ale wiedziała że
to już koniec ich związku.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Prywatny
samolot wynajęty przez szatyna dotarł na miejsce z małym opóźnieniem z
czego chłopak nie był zadowolony. Po wylądowaniu wybrał się do hotelu
gdzie zostawił rzeczy i udał się pod podany adres.
Stanął
przed drzwiami i odważył się zapukać jednak nikt mu nie otworzył.
Postanowił sprawdzić czy drzwi są otwarte. Pociągnął za klamkę i wszedł
do środka. Już na progu usłyszał jak ktoś gra na gitarze. Zobaczył
Violettę siedzącą na kanapie z gitarą. Gdy go zobaczyła od razu
przestała grać i odłożyła gitarę. Spojrzała się na niego. Ich spojrzenie
spotkały się na chwilę. W ich oczach było można dostrzec cierpienie
przez które przechodzili. Violetta nie wytrzymała i rozpłakała się.
Chciała na niego nakrzyczeć ale nie potrafiła. Nie mogła wydusić z
siebie słowa. Leon na widok jej łez od razu do niej podbiegł. Usiadł na
przeciwko jej i chciał zetrzeć łzy jednak ona go odepchnęła.
- Po co tu przyleciałeś?! - zapytała podnosząc głos.
- Violetta.. ja.. - zaczął
-
Nie Leon! Nie! Nie musisz mi się tłumaczyć! Rozumiem masz kogoś
innego.Życzę szczęścia.. - powiedziała to z wielkim bólem serce -
Dlaczego mi to zrobiłeś?! Dlaczego..? - wyszepnęła przez łzy. Chłopak
chciał coś powiedzieć ale ta kazał mu wyjść. - Wyjdź stąd!
- Ale..
- Proszę Cię zostaw mnie.! - krzyknęła szatynka i wstała.
-
Nie poddam się! - oznajmił na pożegnanie. - Nie odejdę stąd dopóki mnie
nie wysłuchasz! - powiedział stanowczo chwytając ja za rękę.
- Nie chcę Cie już słuchać. Zostaw mnie albo zadzwonię po policję!
-
Będę czekać pod drzwiami! - oznajmił jej wychodząc z mieszkania. Jak
powiedział tak zrobił. Usiadł na podłodze i cierpliwie czekał. Nadszedł
już wieczór i zrobiło się zimno. Mimo tego chłopak został pod drzwiami.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Violetta
nie wiedziała co zrobić. Wiedziała że szatyn nie odpuści. Wciąż go
kochała i nie chciała by marzł na klatce schodowej. Po dłuższej bitwie z
myślami otworzyła mu drzwi. Zaprowadziła go do salonu gdzie dała mu
ciepły koc i zrobiła herbaty. Siedzieli na przeciwko siebie nie
odzywając się do siebie. Szatynka siedziała ze spuszczonym wzrokiem a
Leon wpatrywał się w ukochaną. Dziewczyna dobrze wiedziała że chłopak
nie spuszczę z niej wzroku ale nic nie mówiła. Gdy dwudziestolatek
doszedł do siebie zaczął mówić:
-
Violu.. Przepraszam wiem że Cie cholernie zraniłem. Wiem że jestem
idiotą , draniem , sukinsynem i.t.d ale kocham cię i.. i.. bardzo żałuję
tego co zrobiłem. Ona nic dla mnie nie znaczyła...
- To dlaczego się z nią spotykałeś? - przerwała mu szatynka i odważyła się spojrzeć na niego
- .. bo ... widzisz. - westchnął. - Chodziło mi tylko o ten motocross o nic więcej. Jej ojciec miał być współwłaścicielem i..
-
Rozumiem.- powiedziała spokojnie - I wiesz co masz rację jesteś zwykłym
idiotą! - krzyknęła - Pomyślałeś choć przez chwilę że wykorzystałeś
tamtą dziewczynę!
-
Wiem o tym. Wytłumaczyłem jej wszystko i rozstaliśmy się. Violu..
proszę wybacz mi.. Wiem że zachowałem się jak dupek ale kocham Cię Tylko
ciebie.. - wyszeptał z łzami w oczach.
-
Może kiedyś ci wybaczę.. ale nie wymaj od demie żebym zrobiła to z dnia
na dzień! Jedno wiem na pewno my nie będziemy już razem!
- Ale..
-
Nie Leon! Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz! - zrezygnowany i
załamany chłopak wyszedł z mieszkania dodał tylko że " Jeszcze tu
wróci". Violetta po jego wyjściu od razu udała się spać. Jednak zasnęła
bardzo późno bo nie wiedziała co ma dalej zrobić z Leonem.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Leon
po wyjściu od Violetty udał się do baru gdzie zamówił kilka mocnych.
Nie mógł sobie wybaczyć tego co zrobił miłości swojego życia chciał o
tym zapomnieć , jednak nie mógł. Gdy już się upił wrócił do hotelu.
Nazajutrz
udał się do swojej ukochanej jednak ta kazała mu się wynosić. Nie
otworzyła mu nawet drzwi. Postanowił zrobić to co poprzednio i usiadł na
klatce schodowej. Po dwóch godzinach siedzenia tam z sąsiednich drzwi
wyszła przyjaciółka Violetty.
- Widzę że się nie poddajesz? - zagadnęła do chłopka. - Jestem Maria - przedstawiła się szatynowi
- Jestem Leon - odpowiedział stając z podłogi. Zdziwiło go trochę zachowanie kobiety.
- Pomóc ci może? Zapukam do niej , na pewno mi otworzy.
-
Byłbym wdzięczny - uśmiechnął się do niej. Kobieta zapukała do drzwi po
chwili otwarła jej Violetta. Gdy zobaczyła Leon chciała zamknąć drzwi
ale chłopak był szybszy i przepchnął się do mieszkania.
-
Czego tutaj chcesz? Myślałam że wyjaśniliśmy już sobie wszystko.-
chłopak nic nie odpowiedział tylko przybliżył się do niej i pocałował.
- Nie chce Cię stracić. Proszę.. daj mi jeszcze jedną szansę - wyszeptał odrywając się od niej.
- Leon.. ja nie wiem... - powiedziała zakłopotana, Szatyn uklęknął na kolano.
- Wyjdziesz za mnie? Znowu?- zapytał wyjmując pierścionek który mu go oddała.
-
Nie.. nie mogę..Proszę odpuść sobie już. To koniec! - chłopak wiedział
że to już koniec, wiedział że już jej nie odzyska. Załamany wybiegł z
mieszkania. Violetta opadła na podłogę i zaczęła płakać.
-
Wybacz mu.. - usłyszała za plecami. Obejrzała się za siebie. Była to
Maria. - Dobrze wiem co przeżywasz - westchnęła siadając obok jej. - Ja
też uciekłam od mojego ukochanego który mnie zdradził. Uciekłam właśnie
do tego mieszkania w którym mieszkam. Był taki jak Leon. Także się nie
poddawał. Po jakimś czasie jednak odpuścił sobie. Wiesz co zrobił?
Skoczył z mostu... Skoczył w tej gdy ja byłam gotowa mu wybaczyć.. i
wrócić do niego. Nie popełniaj tego błędu co ja. Wiem że go kochasz on
także bardzo cię kocha. Czasami ludzie popełniają błędy. Ale życie jest
za krótkie i dlatego trzeba właśnie wybaczać. - spojrzała się ostatni
raz na Violetta i wyszła. Szatynka siedziała kilka minut w bezruchu.
Analizowała bardzo dokładnie słowa kobiety
-
... Życie jest za krótkie wy nie wybaczyć... - powiedziała. Po chwili
wybiegła z mieszkania. Postanowiła dać Leonowi jeszcze jedną szansę. Za
bardzo go kochała. Maria ją dzisiaj o tym przekonała. Wybiegła z bloku i
zatrzymała się. Nie wiedziała gdzie go szukać. Przez chwilę pomyślała
że już go straciła na zawsze.
- Lotnisko! - usłyszała krzyk z okna. Była to Maria. Dziewczyna uśmiechnęła się do niej i pobiegła na lotnisko.
- Kiedy odlatuję samolot do Buenos Aries? - zapytała zdyszana bileterki.
-
hmm.. nie ma dziś żadnego samolotu do BA ale ..nie chwileczkę.. zaraz
odlatuję prywatny samolot - szatynka zerwała się z miejsca nie słuchając
już dalej kobiety. Mimo długich poszukiwań nie zdążyła. Samolot
odleciał.. Załamana chciała odejść.
- Violetta! - usłyszała za plecami. Zobaczyła Leona z walizką. Szczęśliwa że jednak nie odleciał rzuciła się mu w ramiona.
- Już myślałam że mnie zostawiłeś! - szepnęła mu do ucha.
- Nie zostawił bym cię , nigdy! - powiedział .
-
Ktoś mi dzisiaj uświadomił jak bardzo Cie kocham , wiesz? Wybaczam Ci!
Wybaczam - krzyknęła i zaczęła płakać. Leon z radości podrzucił Violettę
do góry. Był bardzo szczęśliwy. Nagle już po raz drugi tego dnia
uklęknął na kolano. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją
żona?
-
Tak - wyszeptała przez łzy. Leon założył jej pierścionek.Violetta
zarzuciła mu ręce na szyję i zbliżyła się do niego. Po chwili pocałowali
się. Szczęśliwi opuścili lotnisko.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Odchodzącą
parę jak i całe zdarzenie widziała Maria która również pojawiła się na
lotnisku. Na sam widok uśmiechnęła się do siebie. Wyobraziła sobie
siebie i jej ukochanego. Po chwili usiadła na krześle.
-
Moja zadanie zostało spełnione. - powiedziała do siebie i zamknęła
oczy. Jej serce zaczęło bić coraz wolniej. Po chwili zatrzymało się.
Umarła szczęśliwie. Zabrała ostatni oddech z myślą że że udało jej się
połączyć dwójkę zakochanych w sobie osób.
Super OS! Akcja i zdrada i Ludmiła i... AAaaaaaaa!!!!!! To jest super! Genialne! Zabiera dech w piersiach! Super genialne WOW!!!!!! Nie wiem co powiedzieć. Kocham
OdpowiedzUsuńBuziaczki :********
Kama
Czytalam gdzies to
OdpowiedzUsuńOS boski !!
OdpowiedzUsuńPopłakałam się.
Akcja, zdrada , miłość i śmierć.
Super OS. Ale też już go gdzieś widziałam
OdpowiedzUsuńJa też właśnie. Przynajmniej tak mi się zdaje. O.o
UsuńJejku tu jest wszystko :)
OdpowiedzUsuńGenialny wzruszyłam się !!!
Aaaaaaaaaa rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuje wszystkim ! + zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńGenialny OS! Cała ta akcja super!! A zakończenie? Takie wzruszające i w ogóle się nie spodziewałam, że ta kobieta umrze :o
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :**
Boskie! Świetna akcja! Ooo no nawet nie wiem co napisać jednym słowem CUDO <3
OdpowiedzUsuńCzytałam już ten OS na jej blogu z milion razy i za każdym musze uronić łzę. I ta końcówka <3333. Naprawdę jest prześliczny. Czekam na ostatni i pozdrawiam. Besos :*
OdpowiedzUsuńTe amo <3
Marti blanco <3
Eyy bez jaj popłakałam się ;-; To takie wzruszające <3
OdpowiedzUsuńŚliczny :)
OdpowiedzUsuńAle wydaje mi sie ze sciagnelas czesc od kogos
I chyba nawet wiem z ktorego bloga
Tylko nie odbierz tego zle
OS wyszedl serio bosko
Jestem wielka fanka leonetty jednak w tym one shot'cie najbardziej podobal mi sie fragment w którym maria umiera xD hehe ;) ale to zabrzmialo
Jednak mysle ze wiesz ze nie chodzi mi o to ze umarla a o to ze tak pieknie zakonczylas te historie :)
Niczego nie ściągałam z znikąd. Sama to napisałam.
UsuńPopłakałam się... On mógłby mieć u mnie 1 miejsce, ale niestety... To nie mój wybór...
OdpowiedzUsuń